czwartek, 10 września 2015

PROLOG

   Dawno, dawno temu, za górami i lasami, w niewielkim, brytyjskim miasteczku stał ogromny dom. Od lat opustoszały, odstraszał, pomimo swego urokliwego wyglądu. Przez lata bluszcz zarósł ściany, trawa urosła do ogromnych rozmiarów, a brama zardzewiała, uniemożliwiając innym wejście na ogromną posiadłość, otaczającą ponury budynek. Z jej prawej strony rozciągał się las, a z lewej przepiękny, choć uschnięty ogród. Stara, brudna fontanna odstraszała przechodniów, a ławki wokół niej sypały się, deska po desce. Tak, jak na początku młodzi chuligani z ochotą włamywali się na starą posiadłość, tak teraz nikt nie odważyłby się tam wejść. Istniała plotka, głosząca, że dom jest nawiedzony.
    Aż w 1861 roku zjawiła się rodzina, która otworzyła zardzewiałe wrota, pozbyła się ogromnych krzaczysk zarastających podjazd, zadbała o to, aby fontanna znów przyciągała wzrok, a ławki były w całości. Posiadłość odzyskała swój dawny urok i co najważniejsze sławę wśród mieszkańców miasta.
    Nowo przybyła rodzina uchodziła za idealny przykład dobrej, zamożnej, godnej uwagi familii. Głową rodziny był niejaki Broderyk, uczony i polityk. Wybranką jego serca była przepiękna, powściągliwa i urocza Eleonor. Razem posiadali aż piątkę dzieci.
    Najstarsza z rodzeństwa była młoda dama, której uśmiech był niemal tak rzadki, jak święta Bożego Narodzenia. Katniss należała do osób ostrożnie dobierających sobie kompanów i zachowujących się zawsze zgodnie z zasadami dobrego wychowania. Jej całkowitymi przeciwieństwami, były bliźnięta, młodsze jedynie o rok. Wydawało się jednak, że różnica pomiędzy nimi była o wiele większa. Bliźnięta należały do tej grupy ludzi, którzy nie potrzebują cudzej aprobaty, bo wszystko co robią, jest dobre, niezależnie od tego kogo ranią, albo komu aktualnie rujnują życie. Niedługo, bo dwa lata po nich, narodziła się Caroline. Urocza, ponętna i przesłodka blondynka, która zawsze znajdywała powód do uśmiechu, należała do tych ludzi, którzy, przez swoją niewinność, często cierpią. W jej wypadku uczenie się na własnych błędach, niestety, nie działało. Najmłodszy był Tobias. Chociaż miał zaledwie siedemnaście lat, wyglądał na rosłego i silnego mężczyznę. Nie był jak inni młodzi panowie. Był wyjątkowo nieprzychylny dla nowo poznanych i impulsywny. Wdawanie się z nim w dyskusję, nie mogło skończyć się dobrze.
    Chociaż dla innych rodzina McIntire wydawała się przykładem do naśladowania, w środku, za zamkniętymi drzwiami, zamieniali się w grupę potworów, często nie potrafiących nad sobą zapanować.
    Jako rodzina, skrywali okropną, mroczną tajemnicę, której za wszelką cenę chcieli chronić, jednocześnie popełniając masę błędów, które stawiały ich w niewygodnej pozycji.
    Niespełna kilka miesięcy po przybyciu do miasta młoda, uczuciowa Caroline, zadłużyła się w przystojnym, postawnym Nicholasie i całkowicie straciła dla niego głowę. Nicholas towarzyszył jej na każdym kroku, a dziewczyna nie zdawała sobie sprawy, że trzyma przy sobie największego wroga swojej rodziny. Po kilku miesiącach regularnych schadzek, Nicholas, w całkiem przyjemny sposób, oznajmił swojej lubej, że jego przeznaczeniem jest wyłapywanie i mordowanie takich, jak ona. Oczywiście, kompletnie nieświadomy prawdy o jej rodzinie, zaślepiony uczuciami wobec niej, odrzucał od siebie myśl, że mogłaby być jego naturalnym wrogiem.
    Była.
    Cała jej rodzina stanęła w kręgu ognia i chociaż nie wzbudzała podejrzeń, to i tak musiała trzymać się na baczności.
    W idealnej rodzinie McIntire, nie istniało jednak pojęcie bycia ostrożnym, więc już kilka miesięcy po ujawnieniu natury Nicholasa, Broderyk stracił nad sobą kontrolę, tym samym podpisując na siebie wyrok.
    Eleonor, ukochana Broderyka i matka piątki rodzeństwa, okazała zabawiać się z ojcem młodego łowcy, tuż za plecami swojego zapracowanego męża. Jaki był tego finał?
    Bornoldswick, miasteczko, które piątka rodzeństwa zaczęła traktować jako swój dom, stało się najniebezpieczniejszym miejscem na ziemi, do którego zjeżdżały się całe klany łowców, aby ujrzeć egzekucję Eleonor i Broderyka McIntire, dwójki najstarszych krwiopijców, jakich widziała ta ziemia. Zapytacie, co stało się z rodzeństwem? Zmuszeni do oglądania śmierci swoich rodziców, postanowili nie dopuścić, aby spotkał ich ten sam los. Ich dom stał się twierdzą, a oni musieli bronić się przed natarczywymi agresorami. Ostatecznie udało im się wygrać bitwę z Radą Miasta, pragnącą ich śmierci. Ale chociaż udało im się zamordować łowców, ich życie w mieście zostało przekreślone. W noc po wielkiej masakrze, w skutek której wielu mieszkańców zginęło z ich rąk, wyjechali. Jedno, po drugim opuściło miasto, rozchodząc się w różne strony świata.
    Nie raz, nie dwa wpadali na siebie w różnych miejscach, o różnym czasie, ale niemal nigdy nie zostawali razem na dłużej. Okropne wydarzenia z przeszłości, które odbiły swoje piętno na ich życiach, nie dawały im spokoju, a więc unikali rodzinnych spotkań, aby nie musieć wracać pamięcią do tego, jakże drastycznego momentu ich egzystencji.
    Jacy więc są teraz? Kim się stali? Jakie wiodą życie?
    Każde z nich, co do jednego, wraca do Bornoldswick, teraz, w sto pięćdziesiątą rocznicę walki z Radą Miasta, aby spróbować odbudować swój dom i stworzyć nową, nie idealną, ale zżytą rodzinę...

7 komentarzy:

  1. Hejo kochana! :3
    Komentowałam, jak jeszcze byłam w szkole, ale telefon mnie strolował i się nie opublikowano >.<
    Widzę, że zaczęłaś pisać od nowa ;)
    Prolog spodobał mi się i mnie zaciekawił. Zachęca czytelnika do dalszego czytania. Opisałaś w nim to, co wydarzyło się kiedyś i cieszę się. W sumie to często tak jest xD
    Powtórzę się. Współczuję Caroline. Szkoda, że Nicholas okazał się być łowcą. Gdyby tak nie było, to pewnie byliby parą. Z wcześniejszego opisu wywnioskowałam, że naprawdę bardzo się lubili i mogli stworzyć idealną parę. To cud, że Nicholas wcześniej nie zorientował się, kim jest Caroline.
    Szkoda też, że rodzice ich wszystkich nie żyją :(
    Dobrze zrozumiałam, że wracają do domu, by bardziej się zżyć? Hm... Może moje przemyślenia w końcu się sprawdzą? Bo wolałabym raczej, by byli ze sobą zżyci, wspierali się... By było widać, że są rodzeństwem :D
    Czekam z niecierpliwością na nn! Potopu weny twórczej życzę! Pozdrawiam cieplutko! xoxo :**
    Maggie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zrobiłam reset, bo uznałam, ze tamten początek pokazał się zbyt szybko i mało wyjaśniał. Teraz jest lepiej, a przynajmniej taką mam nadzieję. Jakie będą ich relacje? To wszystko powoli się rozwinie, ukażą się błędy przeszłości i jakoś się to potoczy :)
      Dziękuję kochana !

      Usuń
  2. Ja jako człowiek, który uważa, że więzy krwi nie są najważniejsze, i że w życiu liczy się coś więcej - uczucia, poczucie, empatia, altruizm w stosunku do tej drugiej osoby, uważam, iż z tego spotkania po tylu latach nie może wyniknąć nic dobrego.
    Prolog ciekawy, choć trochę bardzo powiela schematy, które można spotkać na wielu blogach fantasty.

    Pozdrawiam
    dariusz-tychon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej ;) powiem szczerze, że zaintrygowałaś mnie :) uwielbiam takie mroczne klimaty i tajemnice. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to Tobias z Niezgodnej uwielbiam tego aktora! Szablon też robi wrażenie ;)
    Lecę czytać dalej!

    Arcanum Felis
    http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj! Masz bardzo fajny styl wypowiedzi, ładnie budujesz opisy i podoba mi się jak wprowadziłaś mnie w tę opowieść. Pokazałaś moment z przeszłości, co jest dość popularne w prologach, ale to nic. Z tego co widzę, masz w głowie kilka świetnych pomysłów, warsztat też jakiś jest, więc połowa sukcesu za Tobą, teraz tylko pisz!

    Ja osobiście lobię opowiadania fantastyczne (sama takie prowadzę), mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz w kolejnych rozdziałach, do których już wkrótce powrócę.

    Zapraszam Cię też na moje opowiadanie. :)

    Pozdrawiam Xx
    OCZY w OGNIU

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejcia :p
    Wpadłam i postanowiłam ze zostanę z tobą dłużnej, jeszcze się ze mną trochę pomęczysz(*_*).
    Zaintrygowawszy mnie swoim prologiem i całą tą sytuacją rodzeństwa .
    prolog jest genialny wiec idę czytać dalej:*
    zapraszam na swojego bloga:D

    http://paktogniaiwody.blogspot.com/
    Pozdrawiam Choi^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Łał! Bardzo podoba mi się Twój pomysł oraz bohaterowie, jakich wybrałaś do swojej historii. Są perfekcyjnie nieidealni, każde z nich skrajnie inne, co czyni ich niesamowitą, barwną i wielowymiarową rodziną. Ciekawy prolog, dość chaotycznie opisany, ale idealnie wprowadza w klimat i historię.
    No i przede wszystkim zapowiada się niezły bałagan, skoro piątka łaknącego zemsty rodzeństwa po latach ma spotkać się w tym samym, przeklętym miejscu.
    Podoba mi się, pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń